Zasady driftingu – kompletny przewodnik

Drift Masters Płock 2019 – Kevin Quinn i Piotr Więcek

Coś gdzieś słyszałeś o driftingu, ale on kojarzy Ci się głównie z paleniem gumy? A może prześmiewczo określasz go mianem „disco polo motorsportu”? W takim razie nie mam dla Ciebie dobrych wiadomości. Najwyraźniej nie znasz reguł, jakie obowiązują w tym nietypowym sporcie. Ale bez obaw. Masz mnie i ten artykuł, w którym dokładnie opisuję zasady driftu. Choć w pewnym stopniu różnią się w zależności od ligi, ogólne założenia pozostają wszędzie takie same. Można je streścić w trzech słowach – precyzja, styl i szybkość. To właśnie one w drifcie liczą się najbardziej. Poznaj zasady driftingu, przekonaj się, jak bardzo jest widowiskowy i dlaczego okazuje się dużo trudniejszy niż starty w rajdach i wyścigach. Za jakieś 3 000 wyrazów zmienisz spojrzenie na ten sport. Będziesz mógł przewidywać wyniki pojedynków, zanim sędziowie przedstawią ostateczny werdykt. I odróżnisz prawdziwych mistrzów driftu od przeciętnych zawodników, u których braki w umiejętnościach uzupełniają sprytny PR i głośny marketing.

 

Sędziowie w driftingu

Drifting jest bardzo nietypową dyscypliną sportów samochodowych. W rajdach i wyścigach liczy się czas przejazdu i to on decyduje o zwycięstwie. Rola sędziów jest bardzo ograniczona. W drifcie sprawy mają się zupełnie inaczej. W tym sporcie o wygranej czy przegranej decydują ludzie. Często pomagają im dodatkowe pomiary – np. prędkości zawodnika, ale ostateczny werdykt zapada na podstawie ludzkiej oceny, a nie obiektywnego kryterium, takiego jak czas przejazdu.

Żadne zawody driftingowe nie mogą więc odbyć się bez udziału sędziów. Zwykle przejazdy obserwuje trzech głównych sędziów, którzy znajdują się na podwyższeniu, z którego dobrze widzą całą trasę. Dzisiaj w ocenianiu przejazdów pomagają im powtórki z kamer rozstawionych na torze, a nawet dronów pościgowych, które podążają za samochodami. Sędziom głównym towarzyszy również startowy, który puszcza auta do przejazdów kwalifikacyjnych i pojedynków. Nie można zapomnieć również o sędzim technicznym, który czuwa nad bezpieczeństwem. Niektóre ligi – przede wszystkim Driftingowe Mistrzostwa Polski (DMP) – wprowadziły także pomocniczych sędziów przy tzw. zonach. Ich zadaniem jest wskazywanie przy pomocy podniesionej flagi, czy zawodnicy trafiają w kluczowe strefy na trasie.

 

Oznaczenia na trasie, czyli clipy i zony

Nie sposób tłumaczyć zasady driftingu, bez opisania, czym są clipy i zony. Clip (ang. clipping point) to pionowy słupek na skraju trasy, do którego zawodnik ma podjechać jak najbliżej przodem auta. Zona (ang. clipping zone) to zaś wymalowana na asfalcie lub wyznaczona na bandzie toru strefa – często też oznaczona dodatkowymi słupkami – w którą należy wjechać tyłem driftowozu. Clipy są ustawiane po wewnętrznej stronie zakrętów lub na przekładkach, czyli miejscach, w których jeden łuk przechodzi w drugi o przeciwnym kącie. W takim miejscu kierowca musi przełożyć auto z jednego boku na drugi – stąd nazwa tego miejsca na trasie.

Zadaniem clipów, zon i przekładek jest wskazywanie zawodnikom optymalnej linii przejazdu. To właśnie dzięki nim możemy mówić o precyzyjnym aspekcie driftingu. Najlepiej, kiedy kierowca zbliża się do clipów na milimetry, a w zonach jest tak głęboko, jak to tylko możliwe (jeśli tor otacza banda, może nawet delikatnie przytrzeć o nią zderzakiem – takie zachowanie nosi nazwę kiss the wall i jest dowodem precyzji oraz świetnego stylu). Drifter musi jednak uważać, by w przejeździe kwalifikacyjnym lub tzw. lead runie (o którym więcej za kilka akapitów) nie przewrócić wskaźników wyznaczających clipy i zony. Zasady driftu w niektórych ligach nakazują – wracam z przykładem DMP – odebranie punktów za taki wybryk.

Na trasie zawodów driftingowych zobaczysz również start i metę. Starty są tak naprawdę dwa. Pierwszy (pre start) rozpoczyna rozbieg – strefę, w której kierowcy nabierają prędkości, zaś drugi (drift start) oznacza wejście w trasę. W tym miejscu auto musi już jechać w poślizgu. Meta ma tradycyjną funkcję – oznacza koniec trasy i pozwala ostatecznie wyprowadzić auto z poślizgu. W tym miejscu sędziowie odkładają notesy, a zawodnik może wyprostować kierownicę. Jeśli jesteś ciekawy, jaką długość ma przeciętna trasa driftingowa, to już podaję liczby – zwykle nie mierzy więcej niż kilometr, często ma nawet bliżej 750 m. Dlatego zawody driftingowe można zorganizować w wielu miejscach – od klasycznych torów wyścigowych po parkingi, a nawet stadiony. Doskonałym przykładem tak kreatywnego wykorzystania przestrzeni były zawody ligi Drift Masters European Championship (DMEC) organizowane na stadionie Wisły Płock czy żużlowej Motoarenie w Toruniu.

 

Trasa Drift Masters w Płocku 2019
Trasa zawodów Drift Masters European Championship w Płocku. Zwróć uwagę na zaznaczoną linię przejazdu, clipy, zony, strefy hamowania oraz proximity box. Źródło grafiki: Drift Masters European Championship

 

Kwalifikacje

Skoro wiesz już, jak wygląda trasa na zawodach driftingowych, mogę przejść do kwalifikacji, które poprzedzają właściwe zawody. Esencją driftingu są emocjonujące przejazdy w parach, ale w kwalifikacjach zawodnicy na ogół jadą pojedynczo. Na ogół, bo niektóre ligi testują inne formy przeprowadzania kwalifikacji. Niemniej najważniejsze serie, takie jak wspomiane Drift Masters czy Formula Drift nadal stawiają na klasyczne przejazdy z pojedynkę.

Przed kwalifikacjami na profesjonalnych zawodach driftingowych organizowany jest briefing dla kierowców. W jego trakcie sędziowie dokładnie tłumaczą, jak będą oceniać przejazdy, na co zwrócą szczególną uwagę i czego kierowcy muszą się wystrzegać. W tym czasie zawodnicy często zadają również dodatkowe pytania. Briefingi są konieczne, bowiem wielu kierowców driftingowych startuje w różnych ligach, w których reguły nieco się różnią. Ponadto na zasady oceniania wpływa też zwykle charakterystyka danej trasy.

 

Linia przejazdu

Zasady driftingu są bezwzględne. W czasie przejazdu kwalifikacyjnego kierowca poddawany jest surowej ocenie. Sędziowie zwracają uwagę przede wszystkim na linię przejazdu. Zadaniem kierowcy jest osiągnięcie linii jak najbardziej zbliżonej do optymalnej, a tę –jak wspomniałem wcześniej – wyznaczają clipy i zony. W wielu ligach liczy się zatem to, by głęboko wjeżdżać w zony i pozostawać w nich od początku do końca, a także maksymalnie zbliżać się do clipów. Ale w niektórych seriach – tutaj ponownie zaglądam do Driftingowych Mistrzostw Polski – głębokość w zonie nie jest wprost oceniana, chodzi jedynie to, by kierowca choć częściowo w nią wjechał.

 

Kąt i prędkość

W czasie przejazdu sędziowie zwracają również uwagę na kąt auta w poślizgu. Większe wychylenie sprzyja lepszym ocenom, więc im bardziej bokiem jedzie zawodnik, tym lepiej. Jazda bardzo głębokimi kątami ma jednak istotny skutek uboczny – spowalnia przejazd. A w profesjonalnym drifcie tempo przejazdu również się liczy. W niektórych seriach mierzona jest nawet prędkość wejścia w trasę czy czas trwania przejazdu. Zadaniem zawodnika jest zatem obranie takiej strategii, by przejechać tor pokaźnymi kątami, a jednocześnie maksymalnie się streszczać.

 

Styl

Z kwestią prędkości łączy się również pojęcie stylu jazdy. Przejazdy driftingowe mają pokazywać, że kierowca w pełni panuje nad samochodem w poślizgu. Dlatego najwyższe oceny otrzymują zawodnicy, którzy ze zdecydowaniem wchodzą w trasę, agresywnie podchodzą do przejazdu, szybko przerzucają auto z boku na bok na przekładkach, ale jednocześnie jadą płynnie. Liczne korekty kierownicą czy niepotrzebne zmiany kąta pogarszają ocenę. Dobry przejazd kwalifikacyjny powinien wyglądać tak, jakby kierowca balansował na granicy wypadnięcia z toru, ale jednocześnie zachowywał pełną kontrolę nad driftowozem. Ilość dymu wydostającego się spod opon czy kręcenie silnika do odcinki nie wpływają bezpośrednio na wynik. Ale nie da się ukryć, że robiąc dobre show można sobie zaskarbić przychylność sędziów.

Na ocenę za styl może wpływać bardzo wiele czynników. Niektórzy sędziowie preferują wejście w trasę za pomocą techniki zwanej rybą, a nie jedynie prostego pociągnięcia za hamulec ręczny. Zastosowanie tego triku poznasz po tym, że kierowca zdecydowanie skręca kierownicą w stronę przeciwną do zakrętu, zanim gwałtownie skręci we właściwą stronę. Rozbujane auto traci przyczepność i zaczyna się drift. Warto zresztą dodać, że takie wejście jest bardziej dynamiczne, więc pozwala szybciej przejechać trasę.

 

Strefy hamowania

Innym oceniającym może się nie podobać się hamowanie lewą nogą. Kierowcy driftingowi chętnie wykorzystują tę technikę, by spowolnić auto, jednocześnie zachowując poślizg lub regulować kąt jego wychylenia. A skoro o hamowaniu mowa, warto wspomnieć o specjalnych strefach hamowania, które spotkasz chociażby w Drift Masters European Championship. To wyznaczone na trasie obszary, w których kierowca ma prawo wyraźnie zwalniać. Hamowanie poza nimi oznacza utratę punktów, a może nawet bezpośrednio doprowadzić do przegrania pojedynku, co wyjaśniam nieco niżej. Sędziowie doskonale wiedzą, kiedy kierowca korzysta z hamulca. W profesjonalnych autach driftingowych światła stopu znajdują się nie tylko z tyłu, ale i z przodu, by łatwo było dostrzec, kiedy kierowca naciska na pedał hamulca. Mało tego, organizatorzy DMEC wymagają nawet felg z jednym ramieniem w innym kolorze, co pomaga im wyłapać blokowanie się kół w czasie hamowania.

 

100 punktów do zgarnięcia

W czasie kwalifikacji do zawodów driftingowych kierowca dysponuje zwykle dwoma oddzielnie punktowanymi przejazdami. Wyniki są zliczane na różny sposób. W Drift Masters czy Formula Drift jest brany pod uwagę po prostu najlepszy rezultat danego zawodnika. W Driftingowych Mistrzostwach Polski liczy się natomiast średni wynik z dwóch biegów. Tak czy siak na koniec zawsze można zdobyć maksymalnie 100 punktów. Najlepsi zawodnicy osiągają ich na ogół powyżej 90, a okrągła setka zdarza się niezwykle rzadko i to jedynie najwybitniejszym kierowcom. Poniżej możesz zobaczyć świetny przejazd Jamesa Dene’a oceniony na 100 punktów. Zwróć uwagę na wejście w trasę i płynność przejazdu – James nie wykonuje praktycznie żadnych korekt kierownicą. Popatrz też na żółte strefy wymalowane na asfalcie (zony) oraz pionowe słupki, które im towarzyszą, a także znaczniki po wewnętrznej stronie dwóch zakrętów (clipy). A dźwięk odcięcia dochodzący z silnika jest dowodem, że kierowca praktycznie przez całą trasę jechał z gazem wciśniętym w podłogę. 

 

 

Finały

Po kwalifikacjach przychodzi pora na przejazdy w parach, czyli to, co jest esencją driftingu. Do finałów dostaje się 32 zawodników z najlepszymi wynikami w kwalifikacjach. Wszyscy zostają rozstawieni w systemie pucharowym, a pary są tworzone według prostego schematu – zwycięzca kwalifikacji rywalizuje z ostatnim zawodnikiem, kierowca z drugim rezultatem jedzie z drifterem na 31. miejscu, trzeci staje do pojedynku z kierowcą z 30. lokaty itd.

Każdy pojedynek składa się z dwóch przejazdów. Przed każdym kierowcy stają obok siebie na tzw. pre starcie. W pierwszym biegu po prawej stronie stoi ten zawodnik, który miał wyższe miejsce w kwalifikacjach. To on będzie uciekał jako pierwszy, a stojący po lewej rywal musi go puścić przodem, a następnie gonić. Na sygnał od sędziego startowego obaj ruszają na rozbieg i jadą prosto, by nabrać prędkości przed wejściem w trasę. Goniący zawodnik przepuszcza uciekającego, ale nie może pozwolić mu za bardzo odjechać, bo później już go nie dogoni. Dlatego przez całą strefę poprzedzającą właściwy start powinien siedzieć mu na tylnym zderzaku.

 

Lead run

Właściwa zabawa zaczyna się, gdy pierwsze auto dotrze do właściwego startu, czyli strefy rozpoczynającej drift. Uciekający kierowca (dla którego ten przejazd jest tzw. lead runem) ma robić praktycznie to samo, co robił w czasie kwalifikacji. Musi jechać wyznaczoną linią, w zonach i blisko clipów, dbać o odpowiedni styl jazdy, płynność i agresję. Powinien też się sprężać, bo im bardziej odjedzie rywalowi, tym większa szansa na zwycięstwo. Musi jednak wystrzegać się błędów, które mogłoby utrudnić rywalowi z tyłu pościg i nie może pozwalać sobie na żadne sprytne zagrywki. Jeśli kierowca z tyłu będzie musiał ratować się wyjściem z poślizgu, wyjechaniem poza trasę czy wjedzie w rywala, bo ten jechał nieprzewidywalnie, gwałtowne i bez potrzeby zwolnił czy zahamował w strefie, która nie została do tego wyznaczona, to sędziowie zwykle przypiszą winę mu, a nie goniącemu.

 

Chase run

Kiedy uciekający kierowca jedzie swojego lead runa, czyli mniej więcej powtarza to, co robił w kwalifikacjach, jadący za nim rywal ma tzw. chase runa i nieco inne obowiązki. Goniącego zawodnika w gruncie nie obchodzi linia wyznaczona przez sędziów, ale ta, którą jedzie konkurent z przodu. Jego zadaniem jest idealne kopiowanie ruchów przeciwnika. Ma jak cień jechać za nim, trafiać w te same punkty na torze i przekładać się w takim samym tempie. Najlepszą ocenę zdobędzie, gdy na dodatek będzie to robił w odległości centymetrów od drzwi rywala. Ba, delikatny kontakt z przeciwnikiem, który nie wytrąci go z lini przejazdu, może być nawet dodatkowo premiowany.

Oczywiście goniący musi utrzymywać przez cały czas poślizg i zwracać uwagę na kąt. Jeśli będzie jechał w znacznie mniejszym wychyleniu, to łatwiej będzie mu dogonić rywala, ale z kolei sędziowie obniżą jego ocenę. Najlepsi drifterzy potrafią jeździć bardzo blisko rywala, jednocześnie zachowując duży kąt. I to czyni ich pojedynki niesamowicie widowiskowymi. Bo jak inaczej nazwać dwa auta jadące tuż obok siebie, w poślizgu i z prędkością przekraczającą niekiedy 150 km/h? Poniżej możesz zobaczyć bardzo widowiskowy pojedynek Jamesa Dean’e i Pawła Borkowskiego na wspomnianym wcześniej stadionie Wisły Płock.

 

 

Drugi przejazd wygląda niemal identycznie z tą różnicą, że kierowcy zamieniają się miejscami. Uciekający goni, a goniący ucieka. W efekcie w czasie każdej pary każdy kierowca ma swojego lead runa i chase runa. Zanim zamkniemy wątek pojedynków, zdradzę Ci kilka tajemnic profesjonalnych kierowców driftingowych. Można czasami zauważyć, że kierowca, który ma już za sobą lead runa i w drugim przejeździe to on goni rywala, trzyma się od niego nieco dalej. Nie musi to oznaczać, że za nim nie nadąża. Być może w pierwszym przejeździe wypracował nad nim dużą przewagę albo rywal popełnił ogromny błąd i goniący nie musi podejmować specjalnego ryzyka. A z nim zawsze wiąże się podjeżdżanie blisko drzwi przeciwnika.

 

Błędy zerowe

Zgłębiając zasady driftingu spotkasz się również z tzw. błędami zerowymi. Jak sama nazwa wskazuje, zawodnik, który popełni błąd zerowy traci wszystkie punkty za przejazd. A jednym z najwiekszych błędów jest zaprzestanie driftu. Cała trasa, czy to w kwalifikacjach, czy w czasie przejazdów w parach musi być przejechana bokiem. W strefie driftu kierowcy prostują koła jedynie na przekładkach i to na ułamek sekundy. Błędem zerowym jest również spin, czyli moment, kiedy zawodnik wpadnie w zbyt duży kąt, straci panowanie nad autem, a siła rozpędu obróci driftowóz w poprzek trasy czy w kierunku przeciwnym do kierunku jazdy. W niektórych ligach i na niektórych torach możemy spotkać się również ze strefą zwaną proximity box. To dość spory obszar, w którym obaj zawodnicy rywalizujący w parze muszą znaleźć się w tym samym czasie. Jeśli goniący będzie na tyle daleko, że nie zdąży do niej dojechać, zanim zawodnik z przodu ją opuści, to straci wszystkie punkty za przejazd.

Punkty traci się również za wyjechanie poza granice trasy. W niektórych regulaminach znajdziemy zapisy, że już wycieczka jednym kołem może oznaczać błąd zerowy, w innych ligach dopiero grubszy wyjazd oznacza odebranie punktów. Wszystkie punkty mogą zostać odebrane również za potrącenie clipa albo pachołka wyznaczającego trasę w czasie lead runa. Jak już wcześniej wspomniałem, taką zasadę uznają chociażby sędziowie Driftingowych Mistrzostw Polski. Warto jednak dodać, że nie ma ona zastosowania w przypadku zawodnika goniącego. Błędem zerowym jest oczywiście też rozbicie własnego auta czy uderzenie w samochód przeciwnika. Przypominam jednak, że kierowca jest karany odebraniem punktów tylko wtedy, kiedy sam spowodował błąd. Jeśli w ewidentny sposób wymusił go na nim przeciwnik, to on powinen zapłacić utratą punktów.

 

Spotter – tajna broń kierowcy driftingowego

W ocenie tego, jak przejazdy wyglądają z zewnątrz pomaga każdemu kierowcy spotter. Jego zadaniem jest patrzenie na przejazd z punktu widzenia sędziów – obserwowanie linii przejazdu, wychwytywanie błędów, ocenianie odległości w czasie przejazdów w parach, obserwowanie innych kierowców. Przed każdym pojedynkiem spotter może zasugerować swojemu zawodnikowi, na co powinien uważać, czego można spodziewać się po rywalu, czy po pierwszym przejeździe ma dużą przewagę itd. Spotter jest w ciągłej łączności radiowej z kierowcą i zawsze przebywa w miejscu, z którego ma dobry widok na trasę – na trybunach albo w specjalnie wyznaczonej strefie przez organizatorów. Musi też świetnie znać zasady driftu i obserwować przejazdy najgroźniejszych rywali.

Kolejna ciekawostka – dobrzy drifterzy często nie przepadają za pojedynkami ze słabymi rywalami. Jeśli jedziesz za dobrym kierowcą, to wiesz, że będzie zachowywał się przewidywalnie i nie zrobi niczego głupiego. Możesz mu zaufać i dokleić się do jego drzwi. Z początkującym nie masz takiej gwarancji, więc musisz być niezwykle ostrożny. Inną kwestią jest to, że jeśli trafisz na rywala w wyraźnie słabszym samochodzie, to w pierwszym przejeździe spokojnie mu uciekniesz. Ale w drugim będziesz musiał go gonić w dużo wolniejszym tempie niż zwykle. A to wcale nie jest pomocne, bo przejechanie całej trasy z hamulcem wciśniętym w podłogę nie jest łatwe. Zdarza się nie raz, że znacznie lepsi kierowcy w dużo mocniejszych autach odpadają z takich pojedynków, bo mają problem z utrzymaniem poślizgu przy niskiej (jak na ich standardy) prędkości.

 

Zwycięzca przechodzi dalej, przegrany pakuje walizki

W czasie obu przejazdów sędziowie przez cały czas obserwują kierowców i zbierają notatki. Po zakończeniu drugiego biegu decydują, kto w ogólnym ujęciu (czyli biorąc pod uwagę i lead runa, i chase runa) był lepszy. Zwykle każdy z trzech sędziów niezależnie typuje, kto w jego opinii wygrał. Później decyduje demokracja – zawodnik, który zbierze więcej głosów, jedzie dalej. Dokładnie tak, jak w Mam Talent. A przegrany pakuje walizki. Jeśli odpadł w Top32, to jego przygoda z zawodami trwała ledwie kilka minut. Właśnie dlatego drifting jest tak emocjonującym sportem i wymaga ogromnej odporności psychicznej. Wszystko dzieje się bardzo szybko, pojedynki są krótkie, a o zwycięstwie decydują detale. Nie ma miejsca na odrobienie strat w dalszej części zawodów – jeśli przegrasz swoją parę, to odpadasz. Impreza, na którą jechałeś z drugiego końca Europy może skończyć się dla Ciebie po kilku chwilach.

 

Dogrywka i bye run

Pojedynek może być też tak wyrównany, że sędziowie nie mogą zdecydować, kto powinien przejść dalej. Wtedy przychodzi czas na dogrywkę i jeszcze raz oglądamy taki sam pojedynek składający się z dwóch przejazdów. Jeśli dogrywka nadal nie wyłoni zwycięzcy, to opcje są różne. Na niektórych zawodach organizowana jest kolejna, a w Drift Masters European Championship po jednej dogrywce nie ma już kolejnej. Dalej przechodzi ten zawodnik, który miał wyższe miejsce w kwalifikacjach. Dobrym przykładem takiej sytuacji był pojedynek Jamesa Deane i Pawła Treli z 2018 roku. Obaj pojechali świetną parę, więc zarządzono dogrywkę. W niej jechali tak samo równo. Po zakończeniu dogrywki dwóch sędziów ponownie wskazało na remis, a jeden na Pawła. Większość zadecydowała o dogrywce, a tej nie mogło już być drugi raz. Dalej przeszedł James, który wcześniej wygrał kwalifikacje.

A skoro mowa o nietypowych sytuacjach, warto wspomnieć również o tzw. bye runie. To nieoceniany przejazd, w którym kierowca jedzie sam. Bye runy zdarzają się zwykle na początku zawodów, kiedy nie ma kompletu 32 kierowców i niektórzy nie mają swojego rywala. Może się również zdarzyć, że przeciwnik nie może stanąć do pojedynku z powodu awarii. Wtedy jego rywal również jedzie bye runa.

 

Dwa finały – duży i mały

Pucharowy system rozgrywania zawodów driftingowych sprawia, że co etap zawodów liczba kierowców zmienia się o połowę. Zaczynamy od 32, później jest ich 16, następnie 8 itd. Najlepsi w czasie jednych zawodów uczestniczą w minimum 5 pojedynkach (nie licząc dogrywek). Dotyczy to zarówno zwycięzcy i tego, kogo pokona w finale oraz kierowców, którzy zajmą 3. i 4. miejsce. Oni bowiem mają swój tzw. mały finał, czyli walczą o trzecie miejsce. W profesjonalnym driftingu na każdą parę kierowcy (a raczej ich mechanicy) zakładają pachnące nowością opony na tylne koła. To oznacza, że ci zawodnicy, którzy kończą zawody na miejscach 1.-4., zużywają ich w czasie rywalizacji minimum 10. Oczywiście po każdym pojedynku jest czas na wymianę gum, dolanie paliwa i inne szybkie zmiany w aucie.

Teraz dobrze znasz zasady driftingu i widzisz, że rywalizacja w driftingu jest trudniejsza, niż startowanie w rajdach i wyścigach. Piszę to z pełną odpowiedzialnością. Nawet amator ma szansę ukończyć wyścig lub rajd. Najwyżej będzie ostatni. A w driftingu bez umiejętności świetnego panowania nad autem w poślizgu nie przebrniesz nawet przez kwalifikacje. A żeby dotrwać do końca imprezy – czyli finału – trzeba być już prawdziwym turbokozakiem.

 

Na koniec krótka ściąga, w której znajdziesz najważniejsze pojęcia związane z zasadami driftingu

Lead run – określenie przejazdu w parze z perspektywy zawodnika uciekającego
Chase run – określenie przejazdu w parze z perspektywy zawodnika goniącego
Clip – pionowy słupek na skraju toru, do którego zawodnik ma zbliżyć się jak najbardziej przodem samochodu w czasie kwalifikacji i lead runa
Zona – wymalowana strefa na torze, w którą zawodnik ma wjechać tyłem auta w czasie kwalifikacji i lead runa
Linia kwalifikacyjna – ustalona przez sędziów linia, którą zawodnicy mają jechać w trakcie kwalifikacji oraz w czasie lead runa; w jej określeniu pomagają clipy i zony
Przekładka – moment, w którym auto przechodzi z jednego zakrętu w drugi (przeciwny)
Błąd zerowy – poważny błąd zawodnika, który oznacza odebranie wszystkich punktów za przejazd
Odprostowanie – całkowite wyprowadzenie auta z poślizgu
Spin – utrata kontroli nad poślizgiem i obrót auta
Proximity box – strefa, w której obaj zawodnicy rywalizujący w parze muszą znaleźć się w tym samym czasie. Jeśli goniący nie zdąży do niej dojechać, zanim zawodnik z przodu ją opuści, sędziowie potraktują to jako błąd zerowy goniącego
Kiss the wall – delikatne otarcie zderzaka o bandę toru, które nie wpływa na linię przejazdu. Jest dowodem świetnych umiejętności
Bye run – nieoceniany, pokazowy przejazd bez rywala z gwarantowanym przejściem do następnego etapu rywalizacji

Autor: Kacper Nowogrodzki

Comments: no replies

Join in: leave your comment